Chada

Yaro


Nie dam rady  jak Chada
Żyć aż do bólu przesada
Rozskminiam prawdę
Wykładam kawę na ławę

 

mam na swojej drodze
znacznie lepiej poukładane 
nie jestem majętny
bez majątku zręczniej

 

Mam wszystko co niezbędne
Wodę powietrze do jedzenia
Chleba z ziaren zbóż zebrane 
Środkiem upalnego lata

Karmi Pan Bóg sługi swoje

 

Szanować Chadę 
to za mało wiesz
Żył tak jak chciał
ze światem u stóp

 

Chada to wyzwanie 
To kilka ról które wygrał

Twardziel między nami artystami
Król złodziei chwdp na ścianie

 

Nie załamał się jak lód
Brnął po niepewny gruncie
Załamał się dach na którym stał
Pośliznął się dotknął ziemi

Ostatni raz nie powtórzy się

 

żegnaj ty już u siebie
A my w gościnie

 wyczekują Oczy dnia 
który szybko omija


Życie okrywa dłońmi duszę
Ciała nie będzie 
już dobrze


Śpij spokojnie Chada

Nie obudzisz się ze snu
Jedynie gdy wezwie cię Bóg

 

szybko przemknął czas
Widzę Cię
 słucham cię

 

Droga zbyt kręta by zawrócić

Pamięć o tobie 
Głęboką raną ukrytą
Pośród innych ran


Krew na chodniku zastyga
Zegarek przestał tykać
Bo przestrzeń czasu nie odmierza

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 18 sierpnia 2021
anonim