do Jezusa

Yaro

jak pies leżałem na szarej kostce 

widziałem bramę czarną postać 

nikt nie wołał wystarczyło słowo by wejść 


błagałem zostaw mnie w zanadrzu kilka spraw 

wytłumaczyć daj czas bym zrozumiał 

po co człowiek śpieszy się dokąd mam dojść 


droga zwęża się z wiekiem siwieje głowa 

teraz wiem rozumiem że prezentem niebo 

wiedziesz nas kusisz na pokuszenie 


wolną wolą wybrałem drogę którą pójść mogę 

z podniesioną głową chwaląc wielkie Twoje imię 

pozwól dotrwać przy rodzinie wychować dobro 


zejść ze świata z honorem dobrym słowem 

nie oglądać się wstecz by nie stać się słupem soli 

by umrzeć i narodzić się na nowo wielbiąc Ciebie

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 20 sierpnia 2021
anonim