Czas migrujący

Podniosłam z bruku wiek

zbitkę przypadkowych liczb

podczas eksmisji stąd

i z meldunkiem tam

 

dla innych zawsze - dla siebie

zero matematyczne

 

chwyciłam odruchowo

kilka cyfr pesel

 

reszta i szpargały

to tamto i może

adres nieczytelny

 

Pod ławką obierki po jabłku

skóra na piszczelach

której wiatr cieniem

stojąc jak słup soli

podpierając ścianę

stroję się w cierpliwość

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 1 głos
kasiadominik
kasiadominik
Wiersz · 22 sierpnia 2021
anonim