Patrzysz na mnie,
Choć nasz wzrok
Ani razu się nie przeciął.
Nie urodzą się tu żadne słowa,
Bo i niby dlaczego?
Wszystko powinno być
Na swoim miejscu, przecież.
Synowie i córki,
Odchodzą bez pytania
W ten proch drogi,
Który trzyma moje kostki.