W błękicie złoty klucz
oddech gałęzi wychodzących z mgieł
kontur ciała i cieni drzew
i żółtych liści szum
w kolebce wód śniących
nad brzegiem tu
szukasz mojej dłoni
przykładasz do policzka
i — płynie przez nas życie
las w czerwieni
oto schodzące słońce
w jesienną mozaikę
na zimną posadzkę ziemi
jak zarzucony na plecy indiański pled
jak pocałunek w szyję