pod przykrywką nieba
zobaczył pylistą światłość
i wiedział tylko tyle
że los człowieczy istnieje
tylko w jego pamięci
roztańczone melodyjki sugerowały
znudzone zadowolenie z życia
nawet hollywoodzkie filmy
nie zmieniły układu rysów twarzy
wystarczyła mu pewność bycia żywym
w mdłych kolorach dnia
nie miał energii i ochoty
by ustalić swe położenie
chętnie zapuszczał się w regiony
młodości i baśni
spojrzał na zegarek
po pewnym czasie wiedział dopiero
gdzie się znajduje
ziewnął w pokój bez znaczenia
drażnił go chaotyczny zgiełk
i szpalery ludzi na ulicy
czy są muzułmanami czy chrześcijanami
nie było w nim żadnej religii wiary
puls walił w głowie i w szyi
niech wreszcie hannibal dotrze do rogatek
otworzy gigantyczną szczelinę w firmamencie
jako sproszkowany ostanie białym światełkiem
na drodze mlecznej
przez otwarte drzwi widzi
jak wkracza ciemność
panel o poezji
przybrał charakter nieistotności