odpłynąć byle gdzie ściskając wiosło

Yaro

gdy zapominam 
gdy się spinam 

płoną wszystkie szczyty 

zamyślony przygnębiony 

odpuszczam na chwilę 

by nabrać siły 


odpływam w łodzi 

płynę w dół brzegi strome 


wystarczy miejsca na dwoje 

pakuj się przyjacielu 

w podróż bez czerwonych róż 

bez pocałunków na pożegnanie 


będzie surowo i suchy chleb 

zjemy to co złowię 

mięso surowe może i zdrowe 

jak w nas młody duch 


muszę zapomnieć o świecie 

popłyniemy do miasta na końcu świata 

tak gdzie księżniczki o włosach złotych 

długich warkoczach i ślicznych oczach 


noc nie jest wesoło 

nocą jest dym na wodzie 

unosi nas tęsknota za nieznanym 

co było to historia mniej istotna 


już bliżej słońca 

przystań robi się gorąco 

witaj nas jest dobrze kocham 

wolność nie rozumiem gniewu

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 3 listopada 2021
anonim