Nie odeszłaś, a mogłaś,
Wcale nie wyssana z piersi matki,
Ani posypana prochem tych ojców, co odeszli,
Nawet na przekór tym wszystkim cudom,
Które były,
A może jeszcze bardziej tych,
Których nie było w ogóle,
Albo - jak to mówią- jeszcze w drodze.
Wyblakły te wszystkie stare ilustracje,
Zszarzały jak wszystkie te białe szaty,
Przekrzywiły śmieszne anielskie aureole,
Tandetne oleodruki duszy.
Ty zostałaś.
Moja.