W procesie tworzenia

A Raskolnikowski

cham czekający na rywala
dziś o poezji wam opowie
zazdrosny ze sztachetą w dłoni
na której przysiadł Paź królowej


Jezu Chryste przenajświętszy. Cham ze sztachetą w dłoni, na której przysiadł Paź królowej — to nie jest poezja! A co jest? Nie pij, jak piszesz. Po pijanemu nie robie błędów. Ale piszesz bzdury.
O czym to ja myślałem. A... Syn znajomego i jego żona mówili,
że nie mają dzieci, ale jednym z powodów jest to, że nie wiedzą, jak będzie wyglądała ziemia w przyszłości. Czy mogę się z tego śmiać? Minął deszcz, cham ze sztachetą — zupełnie o nim zapomniałem, co z nim zrobić, normy moralne obowiązują wszystkich w jednakowym stopniu — powtarzał mi ojciec — ale zakochany cham, jest przekonany, że jednostki takie jak on mogą więcej. Biegu wydarzeń nie da się już zatrzymać. Nienawidzę wędkarstwa. Ojciec wędkował i czytał książki, mało mówił. Długie bezsensowne godziny wpatrywania się w spławik. Spławik, jakie to słowo jest brzydkie. Jednak stało się zapaliłem — "chur" z tym nie będę się męczył. Miałem nie przeklinać nawet w myślach, ale co mi tam i tak nikt nie słyszy. I koleiny raz, o czym to ja pisałem... A zazdrosny cham ze sztachetą w dłoni, na której przysiadł Paź królowej...

skrzydła miał boskie i ciało smukłe
przepiękny okaz zaręczam słowem
szeptał cudeńka a głos tak gładki
zawrócił bystro chamowi w głowie

odłożył deskę patrzył mu w oczy
cóżem ja cham mam począć teraz
dostrzegłem piękno sobotniej nocy
ktoś go zachodzi szum nie dociera

już nic nie widzi poza przyrodą
sztachety noże to wszystko zbędne
rozkłada ręce wita rywala
a ten mu za to widły trójzębne

wbija z okrzykiem kocham Helenę ;)

 

 

 

 

Oceń ten tekst
A Raskolnikowski
A Raskolnikowski
Wiersz · 24 listopada 2021
anonim