Zachód rozwleka na ziemi twoje sny
opite deszczem i omdlałe
Lekko chwyta zwiewną ich krawędź
i rwie na dwoje to barwne zdjęcie –
Ta część dla ciebie
Druga niech w ogniu namoknie sepią.
Skrzydła sypią się od skamieniałych
pocałunków,
I budzisz się psem o neonowych oczach,
soplem wrośniętym w jaskrawy dzień,
zmurszała twoja zieleń za powiekami
aż mnichów krąg trąbi w popłochu:
- No pochwyć ten księżyc
i ciśnij w morze!
Pochwyć go! Jazda! I ciśnij w morze!! -
krzyczą przedmioty w kąciku oka,
strzępiaste cienie, sucha studnia psalmów
I zawodzenia słonecznych wichrów,
zawodzenia słonecznych wichrów,
zawodzenia słonecznych wichrów.