tak bywa z kochaniem

Yaro

kocham cię nareszcie

nie bywasz powietrzem

na trawiastym koc beżowy

w lesie echo gołe ciała

 

opleceni rękoma

bramy płoty winogronem

wyglądamy uniesienia

sklejeni takie pijawki

 

patrzę w twoje oczy

zamyślone zakochane

rozplątuję warkocze

głaskasz moje krótkie włosy

 

czuję w sobie chwilę

zapisaną w wieczności

przechodzę do historii

by z tobą nie przeminąć

by świat odkrył miłość 

 

zagłębiam się głęboko

płyniemy po falach

oddech płytki

ptasie towarzystwo

szybko umyka czas

dobijamy do brzegu

by przemilczeć ten czas

odpocząć nabrać sił

 

kochanie bądź rzeką

w której zanurzę dłonie

by z niej pić

pragnąc wody

cieszę się cieniem ciał

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 16 grudnia 2021
anonim