Zrównoważenie
Dotyk
Wędrujący po chropowatej powierzchni
Ściany korytarza
Którego linia lamperii
Kreśli odwieczną skargę
Do trybunału równości
I kiedy kończy się nagle
Zostając zgubiona w perswazji otworu drzwiowego
Nie jest już
Ani kierunkowskazem
Ani granicą
Liczby
Trzymają się razem
Nigdy nie uciekając od odpowiedzialności
Za zrozumienie
I pokrętną logikę wynaturzeń
Których moc trwa niejako ukryta
Lecz obecna
Podskórnie
Po ostatnim wyraźnym pomruku sprzed chwili
Przychodzi dzień
Lecz Ty masz inne plany
I gdy ja chciałbym razem słuchać Elvisa
Odwracasz swą uwagę w nieznanych mi kierunkach
Teraz tylko złapać pociąg do Harrogate
Tam kupić jakiś prezent dla dzieci
Zjeść coś
Lecz nie szybko
Może być ta mała libańska knajpa niedaleko Valley Gardens
A potem wrócić
I mieć spokój
To są te szczególne atrakcje
Na które czekaliśmy
Beztrosko