Zrównoważenie

Zrównoważenie

 

Dotyk

Wędrujący po chropowatej powierzchni

Ściany korytarza

Którego linia lamperii

Kreśli odwieczną skargę

Do trybunału równości

 

I kiedy kończy się nagle

Zostając zgubiona w perswazji otworu drzwiowego

Nie jest już

Ani kierunkowskazem

Ani granicą

 

Liczby

Trzymają się razem

Nigdy nie uciekając od odpowiedzialności

Za zrozumienie

I pokrętną logikę wynaturzeń

Których moc trwa niejako ukryta

Lecz obecna

Podskórnie

 

Po ostatnim wyraźnym pomruku sprzed chwili

Przychodzi dzień

Lecz Ty masz inne plany

I gdy ja chciałbym razem słuchać Elvisa

Odwracasz swą uwagę w nieznanych mi kierunkach

 

Teraz tylko złapać pociąg do Harrogate

Tam kupić jakiś prezent dla dzieci

Zjeść coś

Lecz nie szybko

Może być ta mała libańska knajpa niedaleko Valley Gardens

A potem wrócić

I mieć spokój

 

To są te szczególne atrakcje

Na które czekaliśmy

 

Beztrosko

 

 

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Słaby 1 głos
kajakens
kajakens
Wiersz · 30 grudnia 2021
anonim