Wszystko nie ma sensu bez niej
Wiec wszystko jest niczym
A nic może być wszystkim
Może właśnie była niczym ale dla mnie była wszystkim
A wszystko to nic
Nic nie ma bez niej
Nie ma głuchej ciszy i porannych ptaków
Nie ma szumu i nocnego strachu
Nie słyszę już pukania do drzwi,nie widzę w wizjerze jej pięknych oczu
I wszystko się posypało jak piach nad morzem, a ja dalej pamietam te noce i pamietam ten oddech
I pamietam kiedy byłem jej chłopcem
I tego nie zapomnę, kto chciałby zapomnieć porannej kawy w piękny dzień z papierosem i tej muzyki która grała codziennie pod moim oknem
Nie chce zapominać szczęścia to chyba normalne, a jeśli szczęście jest niczym,czym jest to wszystko czy to naprawdę tak szybko znikło ?
A czym jest znikanie?
To wszystko i nic, tak jakby zadać pytanie i nie znać odpowiedzi na nie,
To chyba ciągłe szukanie i zadręczanie
To wspomnienia niezapomniane i topienie się w morzu na dnie
Szukajmy wiec odpowiedzi której nie ma
Bo wszystko to nic i tego też nie ma
To wszystko umiera i gnije
To miłosne mięso zamienia się w padlinę
Jednak dla mnie to ciągle żyje i powoli się rusza,a krew mówi że powieszą mięso na haku i zostawią dla smaku
I gdy idę sam ulicą i widzę to wszystko
To w głowie dalej nic, może tylko twoja zimna ręka którą ogrzałbym skromnie i zapiął twoją kurtkę nieśmiało, powiedziałbym ze jesteś moim niczym i wszystko znowu by mnie grzało
A zima zostawia we mnie głębokie chłodne rany, bo niczego już nie ma, a płatki śniegu ciągle giną tak jak drzewa
Widać tylko pesymistyczne wizje bo nie widać dojrzewania tylko gnicie
I z tego tak obrzydliwy zapach czuje przez ten bukiet węchu spać nie mogę bo wszystko tak cuchnie
Gdyby ten zapach był wszystkim to wiem ze mnie nie ma bo nic to moje wszystko
I gdy nastąpi dzień gdzie wstanę i poczuję zapach dojrzewających kwiatów a słońce pocałuje mnie w usta, wtedy odpowiem na pytania i dowiem się po co to wszystko i że nic to tak naprawdę wszystko