Noszę w sobie radość z półmroku,
ze świtania i słońca zachodu,
noszę w sobie tę pewność i spokój,
że do szczęścia jest milion powodów:
Panny brzozy żółtawe cekiny
kiedy jesień rozmacha się pędzlem,
blada zieleń i śmiech oziminy,
kiedy śniegi ją biorą na ręce.
Ref.:
Jeszcze tylu was we mnie nie było
dobrych, ciepłych i najwyraźniej
ufających, że losu zawiłość
rozplątują zwyczajne przyjaźnie.
Jeszcze więcej was ciągle i więcej,
Coraz bardziej mi wiara nieobca,
że najprędzej odnajdzie się szczęście
przytulając drugiego wędrowca.
Mam pod żebrem miejsca bez liku
dla wyrwanych z zadumy zamajeń,
dla biegnących figlarnie promyków
przez wąwozy i modre ruczaje.
mam przeufne, pojemne ramiona
niczym stogu siana przytulność,
niczym płomyk w dziecięcych lampionach
śpiewający, że nie jest za późno
Ref.:
Jeszcze tylu was we mnie nie było
dobrych, ciepłych i najwyraźniej
ufających,że losu zawiłość
rozplątują zwyczajne przyjaźnie.
Jeszcze więcej was ciągle i więcej,
Coraz bardziej mi wiara nieobca,
że najprędzej odnajdzie się szczęście
przytulając drugiego wędrowca.