przed sobą

Yaro

w ustach smak spieczonej ziemi
skóra sucha liściem jesiennym

 

opuszczony wzrok tępy głęboki
płuca powietrzem tlenem

napełnione serca strachem


umieram tak blisko ciebie

nie czujesz zapachu sosen
odjeżdżasz szybkim samochodem

 

mój dom bez dachu
nie zawrócę czasu
upadam na kolana

 

kurz i wspominki po znajomości
zatapiam statki palę mosty

między nami niedosyt

zadaję kilka pytań


nie chcę poznawać odpowiedzi

niech sens będzie sensem
w bezkresie w bezsensie

 

zanurzam nadzieje

nikt nie nadjedzie


miej serce choćby w kieszeni

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 10 stycznia 2022
anonim