nadszedł czas
by gnioty schować głęboko w szuflady
by nikt nie odkrył ich
przecież wiesz że potrafię inaczej żyć
zamykam drzwi czasu
kadzidło się tli kilka słów modlitwy
zapach opium wypełnia pokój
drink po kościach
przesuwa się jak prąd w przewodach
ogień w kominku płonie
choć ciepłe są dni
wszystko na nowo wygładzam
wracam z jasną głową
wracam po latach do domu
który ostoją dla skołatanych myśli