mój Panie

Yaro

 

jak to jest, że stworzyłeś mnie

narodziłem się patrzyłeś w moje oczy

zachłysnąłem się pierwszym powietrzem

płakałem rozwijały się płuca

 

 

widziałeś białą kartkę niezapisaną

 

z początku było gładko ładnie zapisywałem

dalej było gorzej inaczej

dorastałem a świat

wyciskał ze mnie to co najlepsze

 

nie zawsze byłem dobry

tak dla innych

tak ale nie dla siebie

wybacz zaczynam się martwić

co ze mnie za syn gdy nie idzie w dym

 

zaciągnąłem się na ochotnika do armii

 

byłem dobrym uczniem poznałem ludzi

poznałem kawał drogi lecz nie do ciebie

daję od siebie wiele lecz mniej dla ciebie

 

ciągnę wózek dźwigam krzyż

 

pragnę napić się wody z obiecanej studni

widzę niebo czuje miłość i radość

wyciągam dłonie przyjdź mój Panie

mam dość krzywd nie potrafię patrzeć

gdy świat patrzy zatrzymał się na amen

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 18 marca 2022
anonim