wiosna

Yaro

nadchodzi wiosna utopić marzannę 

kwitnące bazie przy stawach kaczeńce 

wdycham świeże powietrze wypełniam płuca 

twoja twarz pełna uśmiechu i te rumieńce 


wychodzę na dwór wychodzimy razem 

rozwijają się pąki drzew widok optymizm 

koniec wojny koniec umierania za nic 

zabiorę cię dookoła nocnych marzeń 


zamyślam się na chwilę podsumuję 

słowa i bieg zdarzeń zostańmy razem 

nie pojmuję wydarzeń jednak się dzieją 

żyj chwilą ten czas niedobry bo człowiek wierzy 


złym ideom dość czuję niedosyt 

czegoś brakuje usta słodkie całuję 

zasypiam przy tobie długo jeśli mogę 

kochajmy się mocno jak najdłużej

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 27 marca 2022
anonim