Ostatnia droga

Izabela Filipowicz

 W ogrodzie Oliwnym modli się
Pytając Boga o Jego wolę
By pokornie przyjąć
Za chwilę Swoją dolę
Już Judasz co zdradę knuje
Za srebrników trzydzieści
Pocałunkiem zaraz wskaże
Tego co ludzkie grzechy zmaże
I już Go na sąd postawili
Barabasza uwolnili
Jezusa Królem Żydowskim nazwali
I na śmierć haniebną skazali
Już na głowie cierniowa korona
To On za nas kona
Bóg który stał się człowiekiem
By zmierzył się z naszym grzechem
Na plecach dźwiga belkę krzyża
Pod jego ciężarem się uniża
Na drodze już spotkał Matkę swoją
Co zawsze była Mu ostoją
I choć wielu ludzi spotka
To tylko jedna
Weronika
Zatrzymała się na chwilę
By pot wytrzeć z Jego twarzy
Za co w zamian otrzymała
Na swej chuście obraz Pana
Po drodze potyka się razy kilka
I idzie dalej
Choć już nie może
Już coraz słabszy jest
Jednak idzie
Jeszcze na koniec żołnierze się zabawili
I o Jego szaty los podzielili
Na koniec gwoździe
W ciało wbili
I w pełnym słońcu krzyż postawili
A wisiał tak przez godzin kilka
Aż wydał ostatnie tchnienie
By wypełniło się zbawienie

 

Izabela Filipowicz
Izabela Filipowicz
Wiersz · 15 kwietnia 2022
anonim