usiadł na ziemi i płakał
garaż na motor i auto
zjeżdżalnia dla kulek
lądowisko dla eli koptera
pare pięter domku
wszystko runęło
budowla dziecięcych rąk
i zdarte kolano
chłopiec był niepocieszony
pachnące snem dłonie unosiły
strzepywały piasek z ubrania
Hiob płakał stłumione łkanie
strumyki łez na policzkach
małe spadające gwiazdy
aż z wysoka nagle
głos przemówił
popatrz Hiobie jaki duży miś
i dostał chłopiec misia
a głos mówił
popatrz jakie duże auto
a tam helikopter leci
a tam zjeżdżalnie i huśtawki
popatrz jaki ptaszek
Hiob widział i powtarzał
Auto!
Leci!
Ptasiek!
i bawił się chłopiec
a głos za nim wołał —
tylko nie tak daleko Hiobie