OGIEŃ

Yaro

ciemna dolina cieniem kładzie słowa wydarte z zeszytu
kratki małe niedowidzę dnia ni nocy
uciekłaś z mojej głowy

pustkę w dłoni chowam w kieszeni
niech da odpocząć


 śnię o dniach wypełnionych obietnicami
jak dzban świeżą wodą 

potoki kaskady wolno płynie życie
nigdy nie kończy się zawsze rozpoczyna
 po pożodze kwitną trawy zielone 

 

słabe jesienią bladną  żółcią się mienią
iskra wskrzesi ogień namiętny
płonie życie. nowe zrodzone świtem z marzeń

rozpuszczasz włosy na tarasie
ciepło szlafroka papieros odpalony nie gaśnie


tli się myśl jak knot zanurzony w
lampie pełnej nafty pełny wspomnień

odchodzę na dłużej 
z miłości do ludzi i marności człowieka
pragnienia ugasiłem  wódką z tonikiem

 

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 19 czerwca 2022
anonim