w moje oczy patrzą w strony
gdzie zniszczony dom dziadków
gdzie miłość zmienia się w nienawiść
kocham ludzi choć oni wyrażają inne zdanie
mojej ziemi brakuje łez wzruszenia
potu po ciężkiej pracy
byłem mały mieliśmy mały świat
słowa nie wystarczą nikt nie powie
wróć
daleko przysypany wspomnieniami
usycham na wiór
muszę powstać zbudować dom
dać prawdzie wiarę ukochać kochane
dzieci
wskazać drogę by nie pobłądzić
wyznaczyć cel i iść naprzód
nie patrzeć w tył za tym co przepadło