niepojęte
spada nagle
tak - jak z nieba jasny grom
głośno z hukiem prześwidruje
przy-mroczony wielki kąt
na kanapie puchem pachnie
światłe loty z nutą w tle
cóż - ze stołka widać luźno
po co - dalej głębię tykać
zawsze rosną progi dwa
tu się buja - toń kołysze
tam kamienie płucze łza
w środku cień przerwany pika
a - w drabinie szczebel drży
sęk panoszy się i kłuje
rządzi z pychą - dziurą wieje
i - za ścianą - cicho - sza
czy ten Nikt - coś ma i zna
oj - tam
jakiś - taki....
coś udaje
coś gramoli
tylko czasem głośno
gra....