Z cyklu Harmonia w Chaosie –
"Dar"
Antidotum to czyste opium
Rozkoszne wzniosłe ego panaceum
Upaja zeń rozkwiecony owoc maku dojrzały
Euforia nirwany poziom wprawia w czas stały
Antidotum daje skuteczny spokój żaru
Stabilny niczym pustynna suchota
Dodaje Ci wigoru życia u boku
Mocy jasnej jak słońce świeci to tu
W świetlisty blask na Twoje wyjście z mroku
W stan nigdy wcześniej i potem też na pewno
Dane Ci doświadczyć natychmiast tu i teraz piramidową zwiewność
Na raz każdą porę roku i jej każdej sekundy amoku
Przemijalnie wzdłuż osi następujących słownych kroków
Żywiołów czterech uczta upojenia ze szczytów olimpijskich bogów
Zaklęte w jeden dar zapalony z rdzenia
pioruna pochodnia iskrowego stosu
Z Każdego bóstwa po trochu darowane
talizmany prze zemnie mnie tutaj zapisane
Narodzinami ożyłości na wiwat człowiekowi
Wybudzone ze snu śniętego maru
W którym ojciec i matka płodni stoją na równinie gronostaju
Płodziciele antidotum natury w gaju
Uchylają dzieciom na tej mineralnej skale
FIgowy liść odkrywczy kwitnący na zajutrz
Zamieniający się w owoce edeńskie
Pasane na pastwiskach żyźnie wiecznego doń maju
Od nigdy do zawsze nam po sam nieboskłon wiecznej wiosny ogniostanu
Bo złoty pył zapładnia niczym nasienie wskroś organoidu
dając spełnienie prawa odwiecznej natury życia
kolejnego urodzonego potęgą wzrostu
genu szycia spirali daru co łono seksem pali
wewnątrz z tego samego pierwiastka zewnętrznych gwiezdnych cudów
kosmicznych astralii
bo mężczyzna da kobiecie
jak gwiazda umierając wybuchem supernowej
daje żywot planet małych i dużych
miliardami lat egzystujących
w przemianie materii na energie
zmienne połączone w systemy fizyki cielesne synergie
rodzi byty matematycznie stałe i doskonale
noworodkami w przedszkolu prowadzone spacerem
po orbicie układu wprost wirujących elips
grawitacji zrodzone duszą i ciałem niebieskim
z wielkiego wybuchu a to słowo fotonowe
trafia Ci do słuchu echem jej
powstałego prostego trudu
gdzie ktoś z wyższego wymiaru chyba architekt
nadał nam domki solarne sprawione w dynamikę
chaotycznego próżni strachu
Planetarną w galaktycznym ruchu
chyba twórca pozwala nam
atomom zerknąć w to co wyżej
a co zawsze było jest i będzie
narodzinami bytu w duchu
Niesie nas jak dmuchawce rozsiane po oddechu
małego dziecka a gdy spojrzy w swój lot
uleci wglądem nim złapie je na wietrze
niesione powiewami harmonicznego chaosu
wypełniając powietrze
lecz jej huragany rwane w stosunku płodzenia
przez orgazm chaosu niczym
ekstatycznie nirwaniczne istnienie
jest to całkiem niebezpieczne
tajemnicy brzemię
igranie rodzącego ognia w żywiołaka
dziecię że proces ogniowietrzny
to sposób na powstające prawa i porządki
z nieładu do postawionych drzewnych mostów
płonących na stosie w procesie spalania na popiół
które są jak oświadczyny nawozem dając ziemi witalne energie
do krzykliwych siłą rodzenia z jej imienia
elementalu organicznych tworów wzrostu
przy czym prowokując niebne gęste chmury do opadów
z deszczowych wodnych obłoków
zaklinając cztery żywioły praw odwiecznych na naszej planecie
dzięki Bogu wiatropylne słowa tworzy wobec tego zjawiska
z cyklu daru i mordu
a zatem tak było jest i będzie
cudów zdarzeń matki rodnej natury
nieśmiertelnie każdemu okazu biologicznej architektury
związanej organiczności w komórki
z poszczególnie idealnie dobranych
cegieł oraz spoiwa życiodajnej molekuły
prowadzone ręką tworzyciela
równolegle cząstka boskiej sygnatury
to ja i Ty wszyscy synowie i wszystkie córy
niebywałości oprawionym pierwiastkiem szlachetnej rudy
między młotem a kowadłem człowiek staje się
i żyje i umiera jak wybuchający erupcją wulkan
i płaczące skraje nieba deszczem z sutka
mlekiem i miodem odżywcze deszcze
tyle ile trzeba podlewa temu co wątpi
i temu żyćku co wszystko zawierza
odżywia nas człowieka chcąc nie chcąc
w każdej sekundzie na zegarze
w czasoprzestrzeni tu i teraz
Rodzi się nowy sposób
Na jakiś sposób powstałego kosmosu
Oto nowa droga wyjścia z chaosu
Generuje cywilizacji genomem rozrostu
Niezaprzeczalną organicznej materii natury
Decyduje i determinuje człowieczego losu
Prawo prastare nadało narodziny narodzin
Wolą gdzie my tylko sięgamy transcendentnie
Łaski mocą Bogów i Bogiń
Żyjemy
Lecz przed pytaniem o życie
Przed narodzinami przez bycie
Czy należało to do decyzji
Szalonej celebracji nieśmiertelnych Dionizje
Że wino narodziło pomysł na golema
Ichnich ikonoklastów intencjonalne
Obdarowanie darem wszystkich żyjących wycie
Matko, Ojcze
Ja, człowiek szukam wszechsensu
Zadając pytanie prapierwotne
Zanim z łona wyłoniliśmy się
Niczym zwykłe dziecię płaczliwe i skromne
Które jak każdy z nas ludzi
Pytaniem się kłopocze i trudzi
Skąd się wzięła materia genetyczna
Która jest tworzywem jako tkanina organiczna
Zawartą w boski odcisk we wszystek
Czyjej i jakiej woli materii schematycznej
Czy Wy tworzyciele zamieszkujący
Pałace i niebiańskie pokoje wyższe
Zechcieliście człowieczość począć
Przez najpiękniejszość własnej szlachetnej woli
Nieopisywalnej autentyzmu boskiej roli
Żeby ogrom własnej nieokiełznanej omnipotencji
Pragnienia własne zaspokoić
Zanim ramy słowa określą przed
Powstały wtedy cud narodzin w ten
Który z abstrakcji czyn nieokiełznany
Nadał dziecku człowiek stworzenia sens
Zatem niezaprzeczalnie i nigdy wtedy
Wobec dotąd z seksu czystej intencji inwencji
Z przepychu piękna darodawców
Że tego tyle co wszechświat też zapycha
Ówcześnie pełnia oraz próżnia
Zamieniła bezkresu renesansem
Archetypu precedensu
Energie wobec ekstensje
Życia egzystencji na linii bycia
Niebywałej łaski znanej ponad wcześniej
Że przez decyzje wolne organoidy emergentne
Spełniło wyklucie ziemskim nażyciem
Spełniając boskie pragnienie należycie
Romansu ichniej miłości
U nas na planetarnych ziemiach
Gór i nizin pod nieboskłonem
Genetyczny zapis szkieletem biologii
Domyśl się z jakiego rodu
Wytyczną nam los przez raczkowanie
Ekspansje - Odkrycie ognia – Piromancje
Sentencje ryciną tego żywiołu
Zdobią ciała, a wszystek to etap
Narodzin rosół porządku i chaosu
Zgody rodzicielstwa
Seksu kosmicznej nad-eterycznych uzurpatorów
Życia tworu niezrozumiałego instynktu
Zaklęć sensorów
Dziękuję za Dar – Waszej wolności wyboru