Gdy przez wielkie okna księżyc srebrzysty,
Do komnat starego zamku zaglądał,
W lśniącej zbroi rycerskiej się odbiwszy,
W lśniącej zbroi począł się przeglądać,
Gdy złotym blaskiem swoim,
Pośród nocnego nieba czarnego,
Odbijał się w lśniącej rycerskiej zbroi,
Zapragnął poznać smak zgiełku bitewnego,
Gdy tak nad starym zamkiem zwisając,
Pośród czarnej, nieprzebranej nocy,
Marzeniom skrytym rzewnie się oddając,
Widział się oczami wyobraźni w lśniącej zbroi,
Zamarzył księżyc na nocnym niebie,
By zostać najprawdziwszym polskim rycerzem,
Władać lśniącym żelaznym mieczem,
Gnębionym przez najeźdźców nieść zawsze pociechę...
By zakładając żelazną zbroję,
W duszę zarazem wlać zwycięstwa nadzieję,
By przytwierdzając miecz swój do pasa,
Odliczać godziny do spotkania wroga,
Zamarzył księżyc na niebie rycerzem zostać,
Wszelkim wymogom rycerskiego rzemiosła sprostać,
Rączego rumaka bez strachu dosiadać,
Gdzie oczy poniosą z wiatrem pognać,
Dnia jednego mieć przygód tak wiele,
Jakich wcześniej przez wieczność całą,
Nie uświadczył na nocnym niebie,
Z firmamentu świata zwisając,
Czynami rycerskimi w bitwach się wsławić,
W historii Królestwa Polskiego się zapisać,
Na karty średniowiecznych kronik trafić,
Na starość swe przygody wnukom opowiadać...
Najazdom tatarskim w polu stawić czoła,
Przeciwko tatarom bez wahania dobyć miecza,
Jako wierny polskiego króla sługa,
W obronie królestwa życie swe oddać,
Na dalekiej Królestwa Polskiego granicy,
Mierzyć się w polu z dzikimi poganami,
Bez trwogi rzucając swą rękawicę,
Toczyć rycerskie pojedynki z krnąbrnymi krzyżakami,
Pomnażać w polu chwałę swych przodków,
Nigdy nie wyrzekać się żadnych trudów,
Rzucać na kolana polskiego króla wrogów,
Dla siebie nie żądając żadnych zaszczytów,
Przed każdą bitwą gorąco się modlić,
Z rycerską bracią w nabożeństwach wiernie uczestniczyć,
Głośny śpiew Bogurodzicy ku niebu wznosić,,
U Boga o zwycięstwo żarliwie tym prosić...
Wyruszyć z polskim królem na Grunwaldu pola,
By nad krnąbrnymi krzyżakami zwycięstwa zażądać,
By upokorzoną została krzyżacka buta,
A zabłysnęła na świecie polskiego oręża chwała,
By na polu bitwy skrzyżować miecze,
Z królestwa polskiego zawziętym wrogiem,
Przed odwiecznym wrogiem obronić ojców ziemie,
Odwiecznego wroga pojmać w swą niewolę,
By żelaznym korbaczem wściekle wywijając,
Wielki postrach u wrogów tym wzbudzając,
Krzyżackie hełmy jeden po drugim rozbijając,
Wrogich rycerzy z koni tym zrzucając,
Widzieć krzyżacką chorągiew pośród bitwy upadającą,
Z łoskotem wielkim na ziemię się walącą,
Krzyżacką armię polskiemu rycerstwu ustępującą,
Przed polskim mieczem ucieczką się salwującą...
W lśniącej zbroi srebrzystego księżyca zaniknęło odbicie,
Gdy czarna chmura zakryła go całkowicie,
Zgasło nagle wielkich rycerskich przygód marzenie,
Gdy czarne chmury przysłoniły księżycowi ziemię,
Marzenia księżyca na niebie prysły,
Gdy w lśniącej zbroi odbicie jego zgasło,
Jak iskry z ognia się rozsypały,
Zawiedzione westchnienie po nich zostało,
I nie dane mu będzie zostać rycerzem,
Hen tam, na wysokim niebie,
Na zawsze pozostanie już tylko księżycem,
Nigdy nie zstąpi na ziemię,
Lecz to co nie dane księżycowi,
Danym być może każdemu Polakowi,
Bowiem by polskim rycerzem zostać,
Wystarczy w życiu codziennym rycersko się zachować…