Kłótnia Sfinksa z księżycem

Kamil Olszówka

 

I.

     Starożytnego Egiptu nieprzebrane skarby,

Których nie pojmą największych mędrców rozumy,

Pustynnym piaskiem zakryte przez wieki,

Od stuleci będąc wyzwaniem dla archeologii,

Skarby ukryte w piramid głębi,

Przed szaleństwami nowoczesnej ludzkości,

Przed dwulicowych paserów spojrzeniem chciwym,

I chorych czasów pędem do destrukcji zgubnym…

 

Na straży wielkich faraonów mumii,

Stanęły zdobione złotem sarkofagi,

Przyozdobione złotymi, pośmiertnymi maskami,

Chronione rzuconymi przez kapłanów klątwami,

Sarkofagów zaś strzegą piramid grube mury,

Będące zaporą dla chciwych złodziei,

Twierdzą będące dla faraonów pamięci,

Piramid zaś strzeże Sfinks od tysiącleci…

II.

Gdy ciemnymi egipskimi nocami,

Nad prastarego Nilu wodami,

Na wysokim czarnym niebie księżyc złoty,

Oświetlał swym skromnym blaskiem egipskie mroki,

 

Przypatrując się prastarym piramidom olbrzymim,

Egipskim mrokiem w całości spowitym,

W egipskich ciemnościach ledwo dostrzegalnym,

Ostrymi swymi konturami czarną noc przecinającym,

 

Począł swym księżycowym blaskiem nikłym,

Wielkiej Piramidy Cheopsa dotykać krawędzi,

Niczym swymi niewidzialnymi dłońmi,

I naświetlił swym blaskiem potężnej piramidy kontury,

 

Gdy tak snuł się samotny księżyc,

Pod nocnym niebem starożytnej Gizy,

W blasku jego zarysował się tytaniczny,

Monolityczny posąg tajemniczy,

 

Hen z wysokiego nocnego nieba,

Dostrzegł księżyc w swym blasku prastarego Sfinksa,

Kompleksu piramid w Gizie odwiecznego strażnika,

Którego większa od mroku okrywała tajemnica,

 

Większe od mroków nocy,

Skrywały go mroki wielkiej tajemnicy,

Tajemnicy w egipskiej ziemi zapisanej,

Pustynnymi piaskami w pomroce dziejów spowitej,

 

A i kamiennemu Sfinksowi,

Złoty sierp księżyca zdał się tajemniczym,

Tajemnice nieskończonego wszechświata symbolizującym,

A i tajemnice świata starożytnego bezbłędnie znającym,

 

Gdy tak wzajemnie na siebie spoglądali,

Wzajemnie między sobą przechwalać się poczęli,

Który z ich dwójki jest ważniejszy,

Od którego w ziemi faraonów więcej zależy…

 

III.

Spojrzały nieruchome oczy kamiennego Sfinksa,

W stronę wiszącego pod egipskim niebem księżyca,

Któremu zazdroszcząc blasku złotego,

Prastary Sfinks uniósł się dumną pychą,

 

Gdy prastary strażnik faraonów ziemi,

Mierzył spojrzeniem odwiecznego strażnika gwiazd skrzących,

Chcąc animuszu sobie dodać,

Ku złotemu księżycowi w duchu zawołał:

 

„To JA jestem piramid tych strażnikiem,

Przez samego wielkiego Ra ustanowionym,

Gdy czas płynie wciąż w nowe wieki,

Ja piramid tych strzegę od tysiącleci,

Twarz ma oddaje rysy faraona Chefrena,

W czym zawiera się wielka ma duma,

Przed wiekami tym mnie wielce wyróżniono,

Iż rysy Chefrena na mnie wykuto,

 

Gdy niegdyś mnie skryły piaski pustyni,

Przyobiecałem we śnie młodemu Totmesowi,

Przyrzekając mu wielkich faraonów władzę,

Za z objęć pustynnego piasku mnie uwolnienie,

Z wdzięczności za objawionej w śnie obietnicy spełnienie,

Młody faraon oddał mi dziękczynienie,

Poprzez umieszczenie między mymi łapami,

Z aktem dziękczynnym kamiennej steli,

 

Była mi ona skarbem prawdziwym,

O jakim ty księżycu możesz jedynie pomarzyć,

Wbijała mnie w dumę przez wieki całe,

Strzegłem jej jak oka w kamiennej głowie,

To mnie Arabowie panem grozy nazywali,

Wielkiego mego oblicza srogie żywiąc obawy,

Na którego widok w duchu się trwożyli,

Zrozumieć nie mogąc mej historii tajemnicy,

 

Liczni arabscy kronikarze,

Snuli o mnie niestworzone historie,

Które w swych kronikach skrzętnie spisywali,

Ciekawszych od hollywoodzkich filmów scenariuszy,

Po dziś dzień skrywam wielkie tajemnice,

O poznaniu których marzą całego świata historycy,

Wielkich zagadek historii wymownym jestem symbolem,

Dla współczesnych starożytnej cywilizacji niemym głosem…”

 

IV.

Nie chcąc pozostać dłużnym,

Wyniosłemu i dumnemu kamiennemu Sfinksowi,

Złoty księżyc na czarnym niebie,

Począł w myślach układać ripostę,

 

Skrzących gwiazd ukradkiem się poradziwszy,

W duchu ripostę zaraz skleciwszy,

Jaśniejąc tym mocniej na nocnym niebie,

Wygłosił Sfinksowi dumną przemowę:

 

„Ja tych ziem będąc niebiańskim strażnikiem,

Sekretów wielkich faraonów byłem nocnym powiernikiem,

Gdy swej władzy gnębieni troskami,

Księżycowi na niebie nocą się zwierzali,

Widziałem jak sam Imhotep nocą pracując,

Plany piramidy w Sakkarze kreśląc,

Od umysłowej pracy szukał wytchnienia,

Spoglądając w przestwór egipskiego nocnego nieba,

 

Ja sam widziałem z nocnego nieba,

Jak królowa Egiptu Kleopatra,

Chcąc zdobyć serce Juliusza Cezara,

Do sprytnego podstępu się uciekła,

Widziałem jak sprytna, młoda Kleopatra,

Zwiodła strażników będąc zawiniętą w dywan,

Jak uwolnioną z dywanu przed Cezarem padła,

Wielkiemu Cezarowi sojusz swój ofiarowała,

 

Widziałem jak ukryta na lichej łódeczce,

Płynąc nocą przechytrzyła pilnujące Nilu straże,

Powierzając swe młode życie zaufanemu słudze,

Zamierzyła podstępem ujrzeć Juliusza Cezara oblicze,

Ja jej to szepnąłem z nocnego nieba,

By w piękny dywan się przyoblekła,

By przez ramię zaufanego sługi przewieszona,

Za moim podszeptem cel swój osiągnęła,

 

Gdy tak z ramienia potężnego męża zwisała,

Niczym złoty sierp księżyca z firmamentu świata,

Pośród wielkiego nieba w duchu się ucieszyłem,

Widząc w młodej Kleopatrze swą siostrzaną duszę,

Choć przed oblicze Cezara w sekrecie niesiona,

Wkrótce powiła maleńkiego Cezariona,

Któremu ja sam śpiewałem z nieba kołysanki,

Gdy nocą zaglądałem do dziecięcia komnaty…”

 

V.

Gdy tak od tysięcy wieków,

Od samego świata początków,

Z końcem dnia każdego noc nowa,

Egipską ziemię mrokiem spowija,

 

Od samego w wapiennej skale Sfinksa wykucia,

Od pierwszego przez księżyc posągu ujrzenia,

Od pierwszego spojrzeń ich skrzyżowania,

Sypią się niesłyszalne ludziom słowotoki przechwał,

 

Nad prastarego Nilu wodami,

W świętej faraonów ziemi,

Wciąż wykłócają się całymi nocami,

Który z ich dwójki jest ważniejszy,

 

Wykłócać się będą do końca świata,

Przechwalać wzajemnie tak przez długie lata,

Który z nich w starożytnego Egiptu ziemi,

Był, jest i będzie od drugiego ważniejszy…

 

Kamil Olszówka
Kamil Olszówka
Wiersz · 6 sierpnia 2022
anonim