Wierzba Płacząca

Andrzej Majewski

Nad brzegiem ruczaju, co jak wstęga płynie

Rośnie piękna wierzba, wielka rozłożysta

Na całą dolinę owa wierzba słynie

Pod jej miłym cieniem legły tu ludziska

Rozpalili ogień, tańczą i śpiewają

Jej stare korzenie wrzucają w ognisko

I pieką barana, piwo popijają

Urządzili tutaj huczne uroczysko

I tak rok po roku korzystali snadnie

Z gościnności wierzby, nic się nie skarżyła

Ale dnia pewnego ulewa tam spadła

Tę ogromną wierzbę, jak źdźbło trawy zmyła

Choć każdy z tych ludzi wierzbę sobie cenił

Nie słuchali wcale, jak im starzec gada

Że największe drzewo, gdy nie ma korzeni

To najpierw się chwieje, a potem upada

Człowiek jest jak drzewo, zapuszcza korzenie

I gdy o nie zadba, to nic go nie ruszy

Jeśli je odetnie, zniszczy swoje plemię

To zginie jak wierzba, potok go zagłuszy.

 

Andrzej Majewski
Andrzej Majewski
Wiersz · 23 sierpnia 2022
anonim