Nad brzegiem ruczaju, co jak wstęga płynie
Rośnie piękna wierzba, wielka rozłożysta
Na całą dolinę owa wierzba słynie
Pod jej miłym cieniem legły tu ludziska
Rozpalili ogień, tańczą i śpiewają
Jej stare korzenie wrzucają w ognisko
I pieką barana, piwo popijają
Urządzili tutaj huczne uroczysko
I tak rok po roku korzystali snadnie
Z gościnności wierzby, nic się nie skarżyła
Ale dnia pewnego ulewa tam spadła
Tę ogromną wierzbę, jak źdźbło trawy zmyła
Choć każdy z tych ludzi wierzbę sobie cenił
Nie słuchali wcale, jak im starzec gada
Że największe drzewo, gdy nie ma korzeni
To najpierw się chwieje, a potem upada
Człowiek jest jak drzewo, zapuszcza korzenie
I gdy o nie zadba, to nic go nie ruszy
Jeśli je odetnie, zniszczy swoje plemię
To zginie jak wierzba, potok go zagłuszy.