Irlandzka pogoda rzeźbi na chrop kolejne piętra kamienic
Niegdyś padały tu grady kul, wiem choć nie widziałem
Pamiętam nakreślone własno migawki dziadzich opowiadań
Widzę wsparty o bladą na kość framugę okna, paznokciami
Dokopuję się do drewna choć nie wolno, zaraz wyprosi
Starszyzna na urżniętą obłokami ulicę. Siedząc cierpliwie
Mija sobota, nagle zwykłą fotkę z Długiej przeobrażam
W paskudne monstrum na swój po części nieświadomy użytek
Zasuwają oto gęsiego obywatele, oczka najszerszej wyostrzone
Kończynki wsparte na mosiężnych kulach, główki na szyjkach
Cierpliwie zawieszone człapią dźwigając cierpliwie każdy
Po swej słodkiej drobinie. Ptaki wspomnień tylko zamruczą
Ciepły posiłek, ciepłe spanie, ciepłe ciało, ciepła bajka
Błyszczą mi w dole ulicy wszystkie lusterka niosąc odcienie
A jeden śliczny papierek czterolistny pogięty, zabłocony
Uchowany został przed mżawką jakże szczęśliwie; - Twarz
Matki Boskiej jakby z ikony wycięta, to pastelowe ludziki
Złacają przydając twarz swej osmolonej krowie. Lecz to nie
Są ludzie a potężne słonie. Też brudni ale włosy ich umysłów
Świeciną świecą czystą. I ból tkwi niewyobrażalny, myślą
Pewnie jedni drugich miażdżą, że stopa na nich potężna spada
I przerażeni znów w dół patrzą a kula co oczy podnosi i zamyka
Tuż obok - i mleko i cukier do cna wysysa - śmiechem
Najprzebieglejszym, o niewidzialnym uczuciu przemyka.
Ja w białym śnie co wszystkie rzeczywiste odkształca, czyta
Anionimowy co się za Piszącym chowa, wzdryga rolą pasterza
We własne życie nie mogąc dłużej - jak czynił dotąd - wierzyć
Próbował - będą wściekli; księżycowa ciecz ścieka po szybie.
Jacek M. Gierczak
Wiersz
·
17 marca 2002
-
jon pesco to ma być kurna?białe sny kojarzą mi się z polucjami a nie z irlandią:p
-
Brodaczto chyba jakiś post wojaczek, nic nie rozumiem