do drzwi zapukał nowy dzień
pora wstać otworzyć się na świat
od nowa szukać początku lat
zagubieni biegniemy w nieznane
zagadki las cień drzew smutku ślad
na policzkach słone jezioro wypełnia zmarszczki
strach się bać w niezwykle dziwnym dniu
czuję niedosyt drżenie mięśni rąk
zapinam kurtkę z kapturem szarym
wychodząc naprzeciw nie patrzę
za ramię co było przyczyną nieistotne
jest mi przykro lecz wygodnie
spoglądam na zegarek nie ma wyjścia
nie jestem pewien nie jestem dumny
zamykam się na portalu nie widzę
ludzi do których należą moje słowa
oceniono mnie nie najlepiej szkoda
taka jest prawda nie ma co
trzeba popatrzeć w niebo
wziąć się w sobie wolnym
napisać coś do wszystkich