na głębokie wody

Yaro

 
z chmur kłębią się nasiąkają myśli
chłonne jak gąbki małe główki
stróżki łez moczą policzki
takie tam troski
krople deszczu wylały wody
ulicami idzie w glorii bosa miłość
 
ciebie brakuje jak na chlebie masła
 
konwalie uciekły przed świtem
delikatne dzbanuszki zaraz się urwą
na końcach lancetowatych liści rosa
wisi ciężko biec nie może
 
znaczę drogę dzisiaj być nie mogłem
jutro odnajdę w sobie człowieka
popłynę wpław przez życie
czekaj mamy czas
szare dni pomaluję kolorem nieba
złota jesień to bogactwo wystarczy nam
na ścianie love
kilka zdjęć na dnie szufladowej nocy
 
szaro w pokoju od kadzideł
zadymiony obraz
na fotelu pies śni o ostatniej bajce
świerszcz za piecem skrzypce głaszcze
z cykadami usypiam na kanapie
 
w kominku ogień podziwia stare drewno gdy wypala zwoje

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 1 głos
Yaro
Yaro
Wiersz · 3 grudnia 2022
anonim