późną jesienią

Ania Klimczak

gdy umierałeś był listopad. spadł drugi śnieg. przemakaniowy.

sznur samochodów do śródmieścia pełzł niczym ślimak zaroślowy.

 

drogowcy wyjechali w trasy ale nie na lokalne drogi.

te drogi rzadko się odśnieża. to robią koła oraz nogi.

 

roboty w parku dotąd trwają. by szersze stały się uliczki

powycinano młode drzewa. rząd jaśminowców. śnieguliczki.

wiewiórki żadnej. mniej sikorek. wrony się za to dobrze mają.

substancja parku. straż naczelna. gdzie byś nie spojrzał tam latają.

hałasu zwykle się nie boją i za nic mają też człowieka

jeśli podpadniesz tym ptaszyskom strzał z kałomoczu chyżo czeka.

 

że nie ma tu słowa o kraju finansach czy ekonomice

tematy te i okolice niech inni ćwiczą w polityce.

 

być może przyjdzie taki moment. chwila refleksji. jakaś pointa.

lecz dla mnie punktem odniesienia będzie ten park któryś pamiętał.

 

Ania Klimczak
Ania Klimczak
Wiersz · 7 grudnia 2022
anonim