Miedziana noc

kamilan

 

 

nad listopadową bielą

zawisło rudawe niebo 

wzeszła miedziana noc 

 

łańcuszek małych łap 

lisy wędrują w dolinie  

srebrzą się igły drzew

ciężko oddychają odległe kominy 

mówisz — oto bliskość 

 

zegar który trzeba nakręcić 

bo odlicza tym którzy zostają 

ten sam gwóźdź który przybito 

pod obraz w drewnianej ramie 

żeby wieki całe dźwigał  

oto bliskość 

 

a z gór spadają kamienie 

i sny okrągłe jak kulki do gry 

za którymi nasz kot którego nie ma 

biega od ścian i do progu drzwi 

 

aż połać lasu w kłębek się zwija 

toczy się jak szklana kula 

w której śnieg prószy 

na porcelanowe figurki 

w porcelanowym pocałunku 

karminowych ust

kamilan
kamilan
Wiersz · 7 grudnia 2022