sen o drzewie

Szluger

po omacku
wkoło ciemność niebo napiera na ziemię
ciężko duszno w oddali słychać pomruk grzmotu

ocierasz się o prawdę
zdrewniałą jak pień
okrążasz ją z ręką przyciśniętą do serca
pod stopami piach zlepiony w grudki
pachnący krwią
zawsze świeżą

palce badają nierówności drewna
odarty z godności pień
jeży się od drzazg

w sokach drzewa tętni mądrość
łagodna cierpiętnicza
z głową przechyloną na prawde ramię
z obrzękłymi ustami

mądrość wibruje teraz w opuszkach
twoich palców
drżąc
szukasz drogi ku koronie drzewa
nieważne drzazgi strach pokaleczone dłonie

wysoko
wysoko
z umęczonej stopy skapuje kropla krwi
prosi byś starł ją i szedł dalej
wyrwał gwóźdź
przemył zraniony bok

ty
ślepniesz i głuchniesz
pień staje się narzędziem tortur
tracisz oddech
spadasz prosto na ziemię którą ciśnie ciężkie niebo

z wysokości
słychać
płacz
deszcz moczy piasek
łzami
Szluger
Szluger
Wiersz · 21 marca 2002
anonim
  • Brodacz
    niech będzie pochwalony Jezus Chrystus (deszcz Chrystusowych łez skrapla pustynie ludzkiego grzechu, prawie jak ikona)

    · Zgłoś · 22 lata
  • Zuza
    Z zapartym dechem czytalam i nagle bec...taka krotka koncowka
    Ale i tak jest dobry :) serio

    · Zgłoś · 22 lata
  • Zuza
    Z przyspieszonym oddechem czytalam i nagle bec...taka krotka koncowka?
    Ale i tak jest dobry :) serio

    · Zgłoś · 22 lata
  • Anonimowy Użytkownik
    matyna.pl
    dosyć dosyć ale to nie to

    · Zgłoś · 17 lat
  • Anonimowy Użytkownik
    matyna.pl
    dosyć dosyć ale to nie to

    · Zgłoś · 17 lat