nadchodzi czas wojen bardzo się boję
w kieszeni spodni ukryłem ołowiane naboje
czuję się potrzebny broń pasuje mi do ręki
nie chcę walczyć chcę żyć dla miłości to za mało
przyjdzie umrzeć w błotnistych okopach śmiało
z brudem pod paznokciami w stalowym hełmie
umrzeć młodo nie wypada co powie mama
kocham dzieci swoje kocham wszystkie dzieci
kto ochroni bezbronne tego się boję
na wojnie jest niewygodnie
przedsmak wojny w pigułce na poligonie
po to byśmy się nie lękali strach zażegnać
walczyć dzielnie dziękuję jak przetrwać
umierać za kraj zwiedzeni hasłom pozornym
na uchodźstwie zbudują rząd daremny
wręczą nagrody wmówią że wolność
walczymy za ojczyznę za tradycję
na niebie słonko świeci
na dobrych i złych żołnierzy
bohaterów podzielą medalami
posypią się kwiaty popłyną łzy
popłynie ropa gaz przewodami prąd
znów na leki będzie nas stać
połykać popijając wodą słowa
wzniosłe mądre popychacze do kolejnej wojny światowej
nienawiść w sercach płonie zimne dłonie