Dziadek

Madmazar Gniewny

Śmierć do szeptu podobna, tajemnicą szyta

Dopiero gdy się zbliży, do uszu zawita

Prawdę życia skrywaną, na moment obnaża

„Zobacz oto sens nagi”- po cichu powtarza

„Mój dotyk rozwarł oczy, na co dzień zamknięte

Spójrz dobrze! Wiesz już czemu, dłonie me przeklęte?”

Przed Toba goła Verum, której zimne dłonie

Łapią, duszą za serce, rzeczywistość tonie...

Rwiesz się szamotasz ostro, na nic Twoja siła!

Poległeś, choć sekunda, jeszcze nie wybiła

Potem śmierć zwalnia uścisk, odchodzi bez dźwięku

Pozbawia zrozumienia, pozbawia też lęku

Choć zapominasz o niej, pozostaje blisko

Przyczajona, gotowa, by odebrać wszystko

Niby szepty w cieniu, spowita ciemnością

Niewidzialna na co dzień, cieszy się wolnością

Wczoraj przyszła po dziadka, sam Bóg wybrał datę

Straciliśmy na zawsze, dziadka, męża, tatę

Na czarnych skrzydłach lecą, gorzkie i złe wieści

Chce jednak coś miłego, na koniec zamieścić

Jako że każdy człowiek, jest niczym artysta

Na płótnie życia tworzy, kto i jak skorzysta

Zależy od nas samych, za piękne obrazy

Przesyłamy na górę, wdzięczności wyrazy

Cóż poczniemy z reszta? Może zamalować?

Nie mówić, nie wspominać, do szuflady schować?

Niekiedy dobro do zła, pokrętnie zaprasza

Zaś wybitna uroda, uczucia odstrasza

Może brzydkie malunki, za sprawą niebieską

Pomogą wymalować, przyszłość lepszą kreską?

 

Madmazar Gniewny
Madmazar Gniewny
Wiersz · 4 stycznia 2023
anonim