Wybrałam zostać
Przepracować
Zmądrzeć
Wybrałam
Głębiej niż na głębinie ran
Nauczyć się siebie
Nauczyć się Ciebie
Nauczyć się
nas
Żyć z wyrwanym sercem
Cierpliwie to znieść
Nazywam się
Miłość
Czekam na Ciebie
Podobno dziś Cię
Zraniłam
Raniąc siebie
Przeciwnym biegunem
Dłoń własna
Zaciśnięta na mieczu
Obosiecznym
Tak bałam się zobaczyć kły
Z oczu znikam
Upadam na serce
Złamane
Puste godziny
Bez Ciebie
Czekam aż znikną
Zbledną
Spotkaniem
Szeroko otwartych oczu
Spojrzeń Twoich błyskawic
Jeszcze jedną ukoi spowitą mgła łagodności
Skrytej na dnie
Jeziora łez
Czekaniem przejęta niecierpliwie drąży mój splot
Wybucha raz po raz w piersiach
Łez jakby ich skąpił
Czarnochłon
Dość ma malowania słowem
Gniew się zerwał
Jak wicher porywisty
W Tobie
Zamilkł i odszedł
na równi pochyłej
z moim oczekiwań szalem owiniętym wokół
co się nim pożalę
W ciszy ukrytej
Przed światem
Jak mi pękło serce przy ścianie
Zimnej co
spodziewałam ją utulić
A Ty stałeś na niej
I do mnie mówiłeś
Bez myśli
Bez siebie samego
Bez serca
I jakbyś mój obraz już zgubił
I jakbyś go sobie odechciał