wieczorami gdy Cohen
głosem pieścił uszy
noc okryła namiętnością
zachłanne spojrzenia
między ciałami zamieszkała miłość
przypomina się uczucie
co nie zginie co trwa
krew płynie szybki oddech
czuję że żyję
wracam pamięcią
rozkwitałem z różami zroszony
purpurą w błękicie świtu
iść chciałem
szerokimi torami
coś pękło między nami
nie wiem czy to były
dobre rady twojej starej
teraz gdy płaczę do poduszki
jesteś w głowie myślą najpiękniejszą
nigdy nie zapomnę tych wspomnień
między duszami iskrzyło
słońce w dzień i w noc
niech tam nam
trwa ułamek sekundy
jaki ten czas krótki
cieszy każda chwila
przesiąkam tobą a ty mną
życie to stan zakochany bywa chory