Zapach trawy
Przez okno mnie budzi
Jeszcze przed wschodem słońca
Jakby chciał zarezerwować sobie moją uwagę
Udało mu się
W mirze z kilku sosen
Zapachniało wiosną
Choć zima jeszcze nigdzie się nie wybiera
A skądże
Dopiero się rozgaszcza
Zostawiajac białe płatki i sopelki
Jakby zamarznięte krople mżawki
Tu i ówdzie były zbyt małe
Wilgotne od powietrza włosy
Upięła starannie w kucyk
Nie patrząc w lustro
Nie chce być z kamienia
Choć fakt takie serce mniej cierpi
Mniej się kruszy
A w wodzie opada
Nie słysząc nic
Klaudia Gasztold