„Kiedyś”

Szymon Kuliński

 

Kiedyś będę szczęśliwy

Kiedyś znów ktoś mnie spotka

Kiedyś zaznam spokój i miłość

Kiedyś skończy się to wszystko

Lecz teraz to tylko koszmar

Niekończący koszmar na jawie

W którym ruina ból i cierpienie

W bańce , poza wszystkim

Wszystko naraz , popadam w bezsens

Marazm i brak wiary , brak siły się zabić

Brak sił na nic by wyznać co czuje

Halucynacje w których widzę

Szpital , psychiatryk , białe ściany

Głucha cisza i znów to samo

Powiesz nie jesteś sam

To tylko bzdury jesteś super

To tylko iluzja

A ja nawet nie wiem co jest już prawdą

Jestem ruiną , hańbą literatury

Rozdarte skrzydła nadziei zgasły żar zapału

Zgasło wszystko i poszło jak szkło w drobny mak

Zróbcie co chcecie , bo i tak nie mam dominacji

Brak własnego spokoju , brak akceptacji

Czegokolwiek brak i za dużo chce

A i tak nie wiem czy dożyje

Czy kiedyś będzie lepiej?

Nie wiem nic nie wiem jak bezdomny

W szatni hańby , włosy wstydu

I z ust bzdury i ból i brak tlenu

A dusza prosi o pomoc

Szymon Kuliński
Szymon Kuliński
Wiersz · 31 stycznia 2023
anonim