Ze znamienitego rodu obywatel rzymski
Syn Manliusza Tytus powraca z łupem
zdobyty laur na śmierci wrogów ojczyzny
byłby w tej chwili Tytus jak posąg
postać dumna złota w pancerzu
w którym gwałtownie młoda krew płynie
i oświetlony czerwonym blaskiem
zachodu — lecz oto niebo zasnuwa się
białych obłoków porządkiem
jak gęsi w sznurze złowróżebny pomruk
Syn Manliusza jest zuchwały
uśmiechem czaruje towarzyszy
że na szali Temidy odwaga i fantazja
ciążą mocniej od prawa
i nie ma takiego wyroku
przeciw naturze
lecz Tytus już czuje
chłód w kościach
zimną dłoń konsula
tym bardziej weselszy
na nowy podbój wyrusza
zdobyć serce głowy familii
i mógłby pomyśleć
że to wawrzyn w słońcu zalśnił
— stal w oczach Manliusza
gdyby nie ta krew co spłynęła
na twarz ojca
jak w lustrze