Dzień długi niczym wstęga
Jestem do góry nogami
Zawieszona między snami
Znudzona okruchami tęczy
Dźwięk spadający z niej mnie męczy
Gdzieś pomału przemyka mój cień
Chcesz to sobie go zmień
Ale nie – chcę poczuć mrozu żar
Widzieć to zjednoczenie par
Dzień to mordęga?