Leon nie goń

Yaro

usiadłem na ławce
ze zmęczoną butelką w dłoni
świat bezwzględny względem mnie
pamiętam ciebie piękna twarz

 

bezbłędnie otwieram usta
krzyczę na głos nie słucha nikt
kumple błazen co zawodził
pożycz mi szczęścia nie pieniędzy
mam dość życie daje w kość
odpływam ze skrętem w palcach
wypełniam pełno thc w płucach

 

park wieczorem ciekawy
można zarobić i się napić
koledzy po fachu są blisko
sklep niedaleko od szosy

 

bezbłędnie otwieram usta
krzyczę na głos nie słucha nikt
kumple błazen co zawodził
pożycz mi szczęścia nie pieniędzy
mam dość życie daje w kość
odpływam ze skrętem w palcach
wypełniam pełno thc w płucach

 

każdy swoje ma tęsknoty
każde słowo każda myśl
bezsens dobija mnie
gdy dzieci częstują śmiercią

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 28 lutego 2023
anonim