Zapomniana Ty,
opływająca w siną dal,
łzą po policzku.
Drgające cienie,
głosy wciąż mówiące coś,
losem, co nade mną stoi.
Bezwładne ciało,
nieprzytomne w ciemności,
tęsknotą za bliskością.
Wzdychanie do porywu,
kołysane rozpadłe konary,
niczym melodia bezduszy.
Uciekające dni,
kroki coraz krótsze,
nadzieja daremna w sercu.
Słowa, które padły,
szeptane do ucha w nocy,
echo bólu niesłowne.