Przyjacielowi - Mykoła Bażan

Janusz Litewka

PRZYJACIELOWI
 
Zamknij okna i zaklucz drzwi, -
Teraz twoja kolej.
Oschłe histeryje dutki
Wiją się spazmatycznie na papierze, w milczeniu.
Bezlitosna, bezduszna gonitwa
Pomiędzy sercem a słowem,
I maniakalne tętno agonii
Wypełnia chimeryczne zakosy pióra.
 
Tak, jako poetycki smakosz,
Nie zwracasz uwagi jak wzrasta rok,
Zapisujesz w swym histerycznym zachwycie
Plugawe rymy, zgniłą miazgę serca,
Właściwie, starasz się na próżno
Odnaleźć czeluść w płaskim słowie,
Wysławiając takoż
Poślednią miłość, i małe serce
I życie mieszczące się w szarej wełnianej marynarce.
 
Zgubiłeś się w bladym zmroku
W pustych alejkach tęsknoty.
Mętne horyzonty snują się wokół
I z dala jak zmarszczki na wodzie.
 
A więc krew przepłynie obok serca,
I ten zziębnięty i koślawy uśmiech
Nie oberwie się z błękitnych warg, -
I, ukochany i bezradny przyjacielu, -
Twój czarny horyzont sam siebie zwiąże
W makabryczny stryczek samobójcy.
 
Skąpe zjełczało-krwawe cierpienie
Zatopi twe ostrze pióra,
Gdy w oberżach, otoczony dziwkami
Zasiądziesz by szukać Prawdy i Dobra.
 
Zgubiłeś się w bladym zmierzchu
W pustych alejkach tęsknoty.
Omdlałe horyzonty snują się wokół i z dala
Jak zmarszczki na wodzie.

 

Janusz Litewka
Janusz Litewka
Wiersz · 7 marca 2023
anonim