spacer miasto

Yaro

ulicami latarnie uliczne milczą

blade światło oświeca kostki brukowe

moje glany brzmią w tym świecie ciszy

ktoś psuje efekt spokoju zamilcz

chłopcze krzyczę by wykrzyczeć

że nie jestem najważniejszym ważne wnętrze


nabieram powietrza wypływam na asfalt

uderzając pięścią o pustą glacę

wbijam flagę wbijam w ziemię

cień kładzie nacisk na podłożu


urośnie kilka chwastów

wyrwę z korzeniami szkodnika

nie pękam nie drżę patrzę jasno

nie panikuję przed siebie pędzę

nie zawsze wygrywam

jest wino jest fajnie potrafię

wskrzesić iskrę na dnie butelki


zawsze coś odpaliło nie tak

zawsze problem nie dotyczy

już dość podjeżdżam Cadillakiem

kiedyś byłem z punkami

dziś z Mikołajem

idziemy do przedszkola

Yaro
Yaro
Wiersz · 13 marca 2023
anonim