Wigijny zakład czyli karp na ostro

Yaro

niejeden popłynął pod prąd

niejeden zatopiony jak Titanic


za pieniądze kleryk się modli

za pieniądze lud pracujący się podli


zakład tak realny

chciwy zachłanny

nie potrafiłeś stawiać veto

poświęcić się by życie poprawić

marzył się krawat za sekretarzykiem


nieurzeczywistniony sen o lepszym jutrze

w wigilijny dzień zimny wietrzny

przechytrzy cię przejmujący prąd rzeki

szedłeś pod wodę jak karp pod nóż

wigilia bez ciebie dla dwóch to cud


człowiek wbije wyraz

jak sztylet prosto w plecy

na obronę bez szans

zaskoczenie zasadzką spryt

zakład odpowiedz -naiwny człowiek

nazbyt niewolno tkwić prostodusznym


odnalazła się czarna owca

kuszony nie ma sprawy

za pieniądze szczęścia nie kupuj

sprzedany dwa razy


pod płaszczem szczerości wilk

bez empatii straszny mówili -taki dobry

w oczach innych życie bez znaczenia

frajdą śmierć naiwności bliźniego


sytuacja niewesołą

wystarczy zapomnieć

wystarczy obmyć ręce

z rodziną podzielić opłatek


przepadł człowiek kamieniem w rzece

przepadł niejeden świat przyjdzie nowy

co pokona będzie miał rację

jedząc karpia na kolację

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Słaby 1 głos
Yaro
Yaro
Wiersz · 3 kwietnia 2023
anonim