There is a crack, a crack, in everything.
That's how the light gets in.
(L. Cohen)
ciekawe czy ty też popłakiwałeś po cichu
po jakiejś chamskiej pyskówce która po raz setny
niechybnie pokazała że podążasz ścieżką
kończącą się w dupie
ja trochę popłakiwałam a trochę szlochałam teatralnie
z rozmazanym tuszem pod oczami
wyliczając na palcach moment po momencie
w których objawiała się moja głupota
nieodwracalna bezdenna zapierająca dech w piersiach
co przywiodła mnie tu prosto krok po kroku
otóż nadranne ciastko mocna kawa
na jednym z końców miasta na przygodnej ławce
to wbrew obliczeniom był przecież ciąg dalszy
rozpędzonych złorzeczeń nadgryziony fartem
teraz to jest dopiero prawdziwe wyzwanie
z jednej strony dnia oplatają mnie dłonie
ciepłe i dobre i silne ramiona
z drugiej rzucam się w przepaść i wspinam na scenę
małżeńskiego łóżka kiedy zajdzie konieczność
dorzucić do pieca czy też respiratora
trup dyszy nieznośnie dyszy bez litości
i nigdy nie zdycha
nigdy nie zawoła
nie zawróci z drogi
nie pozwoli odejść
w bardzo małej celi śmieję się wzruszona
ściany się zbliżają
nie podnoszę wzroku
kołacze się w głowie
co to znaczy żona
- i czy nie bezpieczniej byłoby jednak bez interpunkcji(?)
ps.................................długo Cię nie było
Przeczytałam sobie "na głos w głowie" i bez interpunkcji zadziała. A czy ona przeszkadza?