Na pozór rozciągnięty czas układa się od nowa,
przedłużając rzęsy otworzonym na oścież powiekom.
Wiosna lubi się powtarzać, kolejny raz widzę pisklę,
które wypadło z gniazda. Nad nim zawieszona wrzawa,
nieustający śpiew tych, co przetrwali.
Dziwne myśli przychodzą mi do głowy, na przykład
o życiu jako początku śmierci. Odwracam wzrok,
kwitnące przy sklepie żonkile cieszą oko,
żółć ma tak wiele odcieni.
Przelatujący samolot zagłusza wszystko, w niebie
gubi biały welon, na ziemię zrzuca serię pocisków.