ciemny kąt tkwi u rzęs
chłopczyk zły zmęczył sen
stoi tam drżąc jak liść
płacze wciąż nie chce iść
a on w poświacie swej niewinności
tylko zadzierał rączki
spałam już oczy nie
pościel z łez skryła mnie
nagle szloch światła sącz
blada twarz myśli gąszcz
a on w poświacie swej niewinności
tylko zadzierał rączki
rodzę lęk czołga się
modle się liże mnie
księżyc zjadł ciemność trwa
pieści mnie pełen zła
a on w poświacie swej niewinności
tylko przystawił mi nóż do gardła
i prosił o kołysankę
warsztat mniej niz slaby. czyta sie zle bo brak rownowagi pomiedzy banalnie zrymowanymi wersami 1, 2, 3 a reszta. Puenta bardzo plytka. Z zasady nie oceniam tekstow ponizej przecietny - ten jest mniej niz przecietny.
Jak jasny gwint!
Zesztywniałam...
Chaos - być może, ale wyjatkowo poukładany (brzmi idiotycznie, bo jedno zaprzecza drugiemu, ale nie potrafię inaczej tego nazwać...)
No, moze dlatego ze bardzo nie lubie banalnych rymowanek w tekstach. I jeszcze w kwestii mojego wczesniejszego komentarza - mialem oczywiscie na mysli cale zwrotki 1,2 i 3 a nie wersy!